Niewiele potrzeba, by zwątpić w miłość.
Budzisz się pewnego dnia i zdajesz sobie sprawę z tego, że wcale już nie
kochasz osoby którą kochałeś, pomimo wielu lat spędzonych razem. Nagle wszelkie
plany i nadzieje na przyszłość rozsypują się i odkrywasz drugie dno życia. Może
lepsze, może gorsze. Najważniejsze, że nowe, świeże... Nagle nie czujesz się
zmęczony, chcesz na nowo zacząć egzystować, bez względu na to, czy wyjdzie Ci
na dobre. Chcesz zaryzykować, ale nagle uświadamiasz sobie, że w tej grze nie
chodzi tylko o Twoje serce.
***
Długo nie mógł zasnąć. Nie potrafił
przestać o niej myśleć. Nie rozumiał dlaczego tak zawładnęła jego rozumem. W
jego oczach była piękną kobietą o długich włosach, najpiękniejszym uśmiechu,
trochę roztrzepaną, ale to właśnie w niej lubił najbardziej. Miała nienaganną
sylwetkę. Piękny ponętny biust i cudownie zaokrąglony tyłeczek. Nie chciałby w
niej nic zmieniać. Dla niego była idealna. Pomimo tego, że znał ją tak krótko,
czuł jakby znał ją całe życie. Jej perfekcyjność, zaparcie, iskierki w
oczach... Dlaczego więc podjął taką decyzję, a nie inną? Nie wiedział, lecz
uważał, że postępuje racjonalnie, choć z rozsądkiem nie miało to nic wspólnego.
Czuł jednak, że nie może postąpić w żaden inny sposób, bo nie tylko o jego
serce tu chodziło. Miał do wyboru: cierpieć, spróbować zapomnieć, albo postawić
wszystko na jedną kartę i stracić miłość najbliższych. Tej nocy jednak, gdy
myślami był przy niej, wszystko inne nie miało znaczenia. Żałował tylko, że to
nie on chronił ją teraz przed złymi snami w swoich ramionach. Wiedział, że tak
musi być. Bohaterem w tej chwili został jego młodszy brat.
***
Gdy się przebudziłam Billa już nie było po
drugiej stronie łóżka. Odgłos strugi wody dochodzący z łazienki dał mi do
zrozumienia, że bierze prysznic. Usiadłam na łóżko i zdałam sobie sprawę, że
to, co wydawało się tylko głupim, złudnym marzeniem teraz jest rzeczywistością.
Powinnam być szczęśliwa. Więc dlaczego nie jestem? Coś nie dawało mi spokoju.
Dla niego zostawiłam Bartka przed ołtarzem, a jednak będąc przy Billu wcale nie
czułam się lepiej.
- Obudziłem Cię? - Blondyn wyszedł z
łazienki w samym ręczniku przepasanym przez biodra. Uśmiechnął się, co
sprawiło, że i na mojej twarzy od razu pojawił się uśmiech. Jego mokre,
rozczochrane włosy dodatkowo dodawały mu uroku. Jakby było mu to potrzebne,
przecież i bez tego był bardzo przystojny. W mojej głowie wyobraźnia zaczęła
mocniej funkcjonować, a w dole brzucha poczułam przyjemne ciepło.
- Nie. Wyspałam się. - Wstałam i
poprawiłam pościel na łóżku. Na mojej twarzy po chwili poczułam dotyk ciepłych
promieni słonecznych. - Mam nadzieję, że macie dziś dzień wolny. Nie chciałabym
spędzić tak pięknego dnia w pokoju hotelowym. Poza tym mieliśmy się zacząć
poznawać. Musze przyznać, że naprawdę mi głupio, że zaczęliśmy od... - Bill powstrzymał
mnie dłonią od dokończenia własnych myśli i znów przesłał mi zniewalający
uśmiech.
- A mi nie. I nie żałuję. O niczym innym
nie marzę, tylko by Cię poznać. Swoją drogą, zawsze tak dużo gadasz?
- Nigdy nad tym nie myślałam, ale...tak,
gaduła ze mnie straszna.
- W sumie, dla mnie lepiej. Głos
wydobywający się z Twoich ust jest jak muzyka dla mojego serca.
- Jeszcze będziesz miał go dosyć Kaulitz.
- Odgryzłam się, choć poliki były rozpalone. Zawsze wstydziłam się
komplementów.
- Tak sobie pomyślałem, by wybrać
się na wyspę koło Berlina. Pewnie i twoja koleżanka byłaby zadowolona. -
Kontynuował, puszczając moją uwagę mimo uszu.
Asia... na śmierć zapomniałam o niej i
wczorajszej sprzeczce. Jak teraz tak sobie o tym przypomniałam, to głupio mi
się zrobiło. Jak mogłam się tak zachować? To była moja przyjaciółka, a ja ją
tak źle potraktowałam.
- Tak masz rację. Nie ma więc na co
czekać. Szkoda dnia. Teraz ja się wykąpię. - Zebrałam swoje rzeczy i udałam się
do łazienki. Dziś nic nie mogłoby zepsuć mi humoru. Nawet prysznic dawał mi
wiele więcej radości niż zazwyczaj. Zaczęłam
czuć, że żyję.
***
Przeprosiłam Asię za swoje zachowanie.
Przecież nie miałam powodów do zazdrości, prawda? Po pysznym obiedzie bliźniacy
zabrali nas na kręgle. Cały lokal tylko dla nas. Nawet nie myślałam ile kasa i
sława są w stanie zdziałać. Tom zabrał ze sobą Rię. Naprawdę polubiłam tę
dziewczynę. Teraz już rozumiałam dlaczego Tom ją pokochał, jest po prostu
idealna. Może nawet się zaprzyjaźnimy? Powoli już nawet zaczęło docierać do
mnie, że chcą stworzyć własną rodzinę. Miałam wrażenie, że jednak Bill to bardziej
przeżywa niż jego starszy brat. Uwielbiałam ich obserwować. To było lepsze niż
film. Oni razem uzupełniali się tak bardzo, że nie sposób sobie wyobrazić Billa
bez Toma i na odwrót. Moje policzki piekły już ze śmiechu. Był z nami też
Andreas. Idealnie dopasowany do chłopaków. Prawdziwy przyjaciel.
- Kathy, chcesz nam powiedzieć, że ty
nigdy w to nie grałaś? Zbijasz wszystkie kręgle! - Tom obruszył się, był w
przeciwnej drużynie i chyba sądził, że nie ma lepszego od niego.
- No dobra, raz grałam, ale tylko raz! Po
prostu jestem w tym dobra. Z tym się człowiek rodzi - puściłam mu bezczelny
uśmiech i po raz kolejny strąciłam wszystkie kręgle. - Coś czuję Tom, że wasza
drużyna stawia dziś kolację. Ewentualnie, jakieś dobre piwko.
- Masz ochotę poimprezować? - Bill
obdarzył mnie spojrzeniem. Miałam wrażenie, że i on ma ochotę dobrze się
zabawić.
- Widzisz Kaulitz, ledwo się znamy, a Ty
już czytasz mi w myślach. Może nawet dam Ci się pocałować? - Uśmiechnęłam się
do niego. Wiedziałam, że w tej chwili pragnie tego najbardziej.
- Nie kuś, nie kuś.
- Bo co? Chcesz mi powiedzieć, że jesteś
tak słaby, by się nie powstrzymać? - Podeszłam do niego tak blisko, że czułam
jego płytki już oddech na swojej twarzy. Jego pięści zacisnęły się mocniej, ale
nie spuścił ze mnie wzroku. Był twardy.
- Nie lubię Cię i dlatego też nie rozumiem,
dlaczego tak na mnie działasz.
- To się nazywa miłość przyjacielu -
Andreas poklepał go po plecach i siadł przy Asi, która po chwili wstała jak
poparzona i odeszła, oznajmując, że musi skorzystać z toalety. - Zrobiłem coś
źle? - Andreas spojrzał za nią zaskoczony i powąchał się pod pachami. - Nie no,
pachnę.
- Nie przejmuj się, ona ma ostatnio jakieś
humorki. - Odrzekłam przekonująco, choć sama byłam ciekawa, co się z nią
dzieje.