środa, 12 czerwca 2013

Part IX - "Coś dużo czasu ostatnio spędzasz z Billem. Mam się czuć zazdrosna?"

- Dziecko?! Tom, mogłeś sobie różne rzeczy wymyśleć, wszystkiego bym się spodziewał i na wszystko bym się zgodził, ale dziecko?! No Ty chyba żartujesz! – Blondyn nerwowo chodził po całym pokoju, od czasu do czasu zaciągając się papierosem. To, co usłyszał od brata tak nim wstrząsnęło, że nie był w stanie w żaden inny sposób sobie poradzić. Dym papierosowy zawsze trochę go uspokajał.
Tom siedział na fotelu i wpatrywał się w brata i każdy jego krok. Zastanawiał się, kiedy jego bliźniak zrobi dziurę w podłodze.
- Tu akurat chyba masz najmniej do powiedzenia, prawda? To moja i Rii decyzja. Moje i Rii dziecko. – Wiedział, że tymi słowami jeszcze bardziej rozdrażni Billa. Jednak nie mógł pozwolić sobie wejść na głowę. Jest z Rią ponad 3 lata i czuje się na tyle dojrzale, żeby móc wychować swojego potomka.
- To chyba jakieś żarty. A może program „Mamy Cię”? Tom, jak sobie ze mnie żartujesz, to masz taki wpierdol, że mózg Ci się z jajami pozamienia.
- Nie żartuję. I Proszę Cię, nie rób z tego wielkiej tragedii narodowej. Mam nadzieje, że zaakceptujesz moją decyzję, bo taka jest i jej nie zmienię. – Poderwał się na równe nogi i również rozpalił papierosa, zaciągając się mocno. Otworzył balkon i wypuścił chmurę dymu z płuc. – Cholera, trzeba rzucić to palenie. A to tak uspokaja… - Uśmiechnął się do brata i poklepał go po ramieniu. – Nic się nie bój Bill, między nami nic się nie zmieni. Obiecuję. Rozmawiałem z Rią. Dziecko nie będzie miało wpływu, ani na nasz zespół, ani na nasze relacje. Przydałoby się jednak zmienić powierzchnię mieszkaniową na trochę większą. Co myślisz o przeprowadzce?
- Co myślę? Myślę, że jesteś szalony Tom.

***

- O czym tak myślisz? – Dobiegł mnie głos mojej przyjaciółki. No tak odleciałam, i to chyba na dobrą chwilę, bo nawet nie zauważyłam kiedy za oknami zrobiło się ciemno i zaczęło się show w TV. Jakoś nie miałam najmniejszej ochoty na oglądanie bliźniaków w telewizji, teraz miałam ich na co dzień i naprawdę ich towarzystwo 24h na dobę może doprowadzić do lekkiej frustracji. W dodatku dzień w dzień mój telefon rozdzwania się po kilka razy a na wyświetlaczu widnieje napis „Bartek”. Nie rozumiałam, czemu wciąż do mnie wydzwania, ale najnormalniej w świecie bałam się odebrać i dowiedzieć, dlaczego.
- Przepraszam. O niczym ważnym. Po prostu, mój mózg odpoczywa.
- Heh. Świetnie wyglądają co? Boże jaka z Ciebie szczęściara. Ty i Bill…
- Nie jestem z nim, nie przeciągaj struny. Na razie się poznajemy.
Joanna spojrzała na mnie przenikliwie i westchnęła ciężko. Jej pierścionek wędrował na całej rozciągłości palca.
- I tak Ci zazdroszczę. On by na mnie nawet nie spojrzał. Ani to ładne, ani to mądre.
- Mam nadzieję, że mówisz o kimś innym, bo Ty jesteś inteligentna i bardzo ładna. Nie wiem co do siebie masz. A takich Billów jak on jest miliony. I uwierz mi nie jest ideałem. Wciąż nie mogę z nim dojść do porozumienia. Jesteśmy totalnym przeciwieństwem. – Moja przyjaciółka roześmiała się niemalże do łez, a ja patrzyłam na nią z nie małym zadziwieniem. – No co? Z czego tak się śmiejesz?
- A z tego, że akurat ty i Bill to jesteście identyczni. Dlatego tak ciężko Wam się porozumieć. Z wami dwojga to na pioruny trzeba uważać lub na oberwanie chmury. Tom jest Twoim przeciwieństwem. Swoją drogą, ciekawe jak sobie poradzi w roli taty, nie? – No teraz to mnie dopiero zaszokowała. Mrugałam w amoku rzęsami w tempie ekspresowym i lustrowałam spojrzeniem Asię. Czy ja się przesłyszałam? - W roli, kogo?
- Nie żartuj, że Ci nic nie powiedzieli. No Tom i Ria to tak na poważnie… no i teraz o dziecko się starają. Bill się wygadał, bo już nie mogłam patrzeć jak chodzi zdenerwowany. Myślałam, ze Tobie też powiedział. No nie patrz tak na mnie. To przecież nie ja z nim w tą ciążę będę zachodzić.
- No nie. Swoją drogą. Coś dużo czasu ostatnio spędzasz z Billem. Mam się czuć zazdrosna? – Asia zawstydziła się bardzo, co zauważyłam poprzez zaróżowione policzki. Spuściła wzrok. Czemu nie spojrzy mi w oczy?
- No daj spokój… chyba nie myślisz, że ja..? Kasia! Ja nie chce Ci odbić faceta, oszalałaś?
- Nie oszalałam. Po prostu, pytam. Chcę mieć pewność. Skoro nie robisz nic złego, to skąd te nerwy? – Odparłam z lekką pretensją w głosie.
Dziewczyna wstała i wyłączyła telewizor. Wiedziałam, że nie słusznie rzuciłam oskarżenie i, ze zabolało ją to, ale zazdrość w sercu była silniejsza. A może to inne uczucie? W tamtej chwili na jedno wychodziło. Swoje nerwy wolałam wyładować na swojej przyjaciółce.
- Dzięki, że masz takie o mnie zdanie. Po tym wszystkim, co dla Ciebie zrobiłam. Przejechałam tyle kilometrów byś mogła być przy swoim Billusiu i swoje uczucia schowałam głęboko do kieszeni, bo ty jako przyjaciółka jesteś dla mnie ważniejsza! A Ty, masz czelność mnie oskarżać, że Ci próbuje odebrać faceta, który notabene jeszcze nim nie jest?
Patrzyłam na nią ze zdumieniem. Jak ona śmiała unosić na mnie głos? Aż taka poszkodowana się czuje? Prawda w oczy kole?
- Oho, może jeszcze się zaraz dowiem, że nie zasługuję na żadnego z nich?!
- Masz rację, nie zasługujesz. Mydlisz Billowi oczy tak samo jak zamydliłaś oczy Bartkowi. Zrobiła się z Ciebie straszna suka! Gdzie się podziała ta Kasia, która by w życiu nikogo nie skrzywdziła? – Jej wzrok był pełen żalu. Wyszła trzaskając drzwiami. Stałam i nie mogłam ruszyć się z miejsca. Co tu się właściwie przed chwilą stało? O co nam poszło? Siadłam ciężko na łóżku i poczułam się bezsilna, do oczu napływały mi łzy. Naprawdę aż tak bardzo się zmieniłam? Nie zasługuję, by ktoś mnie pokochał na nowo? Nie zasługuję by pokochać tego, kogo ja chcę? Czy to źle, że wciąż szukam swojego szczęścia? Przecież nikomu nie chcę robić krzywdy. Chcę być po prostu szczęśliwa. Tak jak Tom… on jest szczęśliwy. Spełnia swoje marzenia, kocha, jest kochany. Jest przystojny, zabawny. Jest czuły, dobroduszny, inteligentny. Tom…
Złapałam się na tym, ze moje myśli zeszły na osobę, którą nie powinnam sobie zakrzątać głowy. Szybko  się zorientowałam i powróciłam myślami do kłótni z Asią. Będę musiała ją przeprosić. Ale najpierw musimy ochłonąć. Obie. By nie doszło do czegoś gorszego. A jak wyjedzie? O nie, nie mogę pozwolić jej wyjechać.

***


Znużyło mnie momentalnie i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w sen. Pamiętam tylko, że zdążyłam położyć się wygodnie na łóżku. Zasnęłam mocno i obudziłam się dopiero, gdy zobaczyłam w swojej głowie obraz zabitej przyjaciółki. Koszmar był tak głęboki i wydawał się być tak rzeczywisty, że gdy doszło do mnie, że to tylko zły sen spostrzegłam łzy na moich policzkach. Byłam cała zalana potem i roztrzęsiona. Usłyszałam na korytarzu męskie głosy. Bliźniaki wrócili. Wstałam szybko z łóżka i pobiegłam do drzwi. Nie mogłam być teraz sama. Gdy wybiegłam na korytarz Billa już nie było, a w moją stronę kierował się uśmiechnięty Tom. Gdy tylko zobaczył w jakim jestem stanie podbiegł przerażony.
- Boże, Kathy, nic Ci nie jest? Jesteś rozpalona… Co się stało..? – Dotykał mojego czoła i gładził po włosach. Rozpłakałam się i wtuliłam mocno bez słowa. – Poczekaj… zawołam Billa, hmm?
- Nie… jest ok.. przepraszam…
- Powiesz mi co się stało..? Ojej, jesteś na bosaka, przeziębisz się, chodź, do pokoju. – Wprowadził mnie z powrotem do pomieszczenia i zamknął drzwi. Posadził na łóżku i siadł obok. – To jak…? Dowiem się, co się stało…?
- To nic Tom… miałam zły sen... – Było mi głupio przyznawać się przed nim, że beczę z powodu jakiegoś głupiego snu. – Pokłóciłam się dziś z Asią. No i śniło mi się, że coś jej się stało. To wszystko. – Uśmiechnął się pod nosem i znów pogłaskał mnie po włosach. To było takie miłe. – Idź spać, pewnie jesteś zmęczony.
- Pójdę, ale najpierw zapewnię Ci opiekę na całą noc. Bill tu do ciebie  przyjdzie i nie chce słyszeć żadnych sprzeciwów. Samej Cię tu nie zostawię. Jasne?
- Jak słońce proszę Pana. – Uśmiechnęłam się delikatnie, a on odwzajemnił mój uśmiech. Od razu poczułam się lepiej. Jak dobrze, że akurat wtedy wrócili z nagrania. Poczekał ze mną, do chwili gdy przyszedł Bill i pożegnał się ze mną całując w policzek. Kiedy zamknęły się za nim drzwi, Bill spojrzał na mnie przenikliwie i udał obrażonego. Nie umiał grać.
- A Ci co? To ja tu miałam koszmary.
- No, a to mój brat był rycerzem na białym koniu, który uratował Cię z rąk złych potworów sennych.
- Może i był rycerzem, ale królem jesteś Ty, nie sądzisz? – Uśmiechnęłam się do niego szczerze i przytuliłam. Odwzajemnił mój uśmiech i objął mnie mocno swoim silnym ramieniem. Czułam się już bezpieczna – Dzięki, że tu jesteś wiesz?
- Nie ma za co. Już teraz nic Ci nie grozi, więc śpij. – Ziewnął. Dopiero teraz zobaczyłam jego zmęczone oczy  zrozumiałam, że on sam ledwo już siedzi.
- Bill, Ty tez się kładź. Chodź, zrobię Ci miejsce. – Posunęłam się i poklepałam miejsce obok. Chłopak wsunął się pod kołdrę i przylgnął swoim ciałem do mojego. Zamknęłam oczy i wtuliłam się w niego. Czułam jego niewymiarowy oddech na swoim karku oraz podniecenie, które wisiało nad nami jak burzowa chmura. Delikatnie przesunął dłonią po mojej talii i włożył ją pod koszulkę. Poczułam jego usta na swojej szyi w delikatnym muskaniu. Złapałam go za dłoń i odwróciłam się do niego przodem, patrząc na jego twarz. Spojrzał mi głęboko w oczy i przybliżył się bardziej by zasmakować moich ust. Uniemożliwiłam mu to, choć pragnęłam tego cholernie. Przecież nie tak mieliśmy naprawiać nasze stosunki i dążyć do związku.
- Nie Bill.. to jeszcze nie czas…
- Ale…
- Dobranoc Bill… 

środa, 5 czerwca 2013

Part VIII - "Zacznijmy od poczatku"


Była trzecia w nocy, a ja nie mogłam spać. Co jakiś czas zerkałam na Asię, która spała jak zabita wykończona całym dniem. Częściej jednak mój wzrok oblatywał cały pokój hotelowy, który był naprawdę piękny, luksusowy, ale przytulny. Ze względu na swój wyrobiony zawód hotelarza musiałam dokładnie sprawdzić każdy szczegół. Czy hotel trzyma się standardów, czy regulamin jest wywieszony w widocznym miejscu, czy jest czysto, sterylnie, wszystko poukładane jak należy, a nawet czy minibarek jest dobrze wyposażony. Wszystko, byle nie myśleć o tym, co wydarzyło się przed trzema godzinami. Ten temat już analizowałam kilka razy i mimo wszystko miałam mętlik w głowie. Nie rozumiałam samej siebie. Jak mogłam zrobić to z facetem, którego tak naprawdę nawet nie znam? Jak mogłam porzucić najwspanialszego przyjaciela niemalże przed ołtarzem, dla kogoś kogo nie znam? Jak do tego doszło? Nie wiem. Naważyłam piwo, należy je teraz wypić. Oboje po wszystkim nie zamieniliśmy słowa. Po prostu ubraliśmy się, po czym wyszłam z garderoby i oparłam się o ściankę. Moje ciało całe drżało wciąż z podniecenia, ale w myślach wyklinałam siebie za to, co zrobiłam. To było bardzo niestosowne. Bezmyślne, puszczalskie. Nie mogłam usnąć, bo co zamykałam oczy, miałam przed sobą te same pytanie, bez odpowiedzi. Wiedziałam jednak, że jeżeli teraz pójdę spać, to obudzę się dnia następnego i nadejdzie ten moment, kiedy będziemy musieli porozmawiać. Tego bałam się najbardziej.
***
- Tom… co myślisz o tej dziewczynie? – Kobieta odłożyła balsam na stoliku i wmasowała resztki z dłoni w swoje szczupłe nogi. Spojrzała na swojego chłopaka czekając cierpliwie na odpowiedź.
- Nic nie myślę Ria. Chcę spać.
- Ale ja nie chcę. Chcę z Tobą porozmawiać.
-To nie wiem, porozmawiaj z poduszką, albo zadzwoń do mamy. Jestem wykończony dzisiejszym dniem. – Odwrócił się i zamknął oczy. Tak naprawdę nie chciał z nią rozmawiać. Wciąż zły był na to, co mówi za jego plecami. Przecież jest jej facetem, więc czemu ukrywa przed nim swoje wątpliwości? On zawsze był wobec niej szczery.
Poczuł na swoim ramieniu jej ciepłą dłoń i ciche westchnienie wróżące rezygnację.
- Kocham Cię Tom. – Dziewczyna nakryła się kołdrą i znów wyczekiwała na jakąkolwiek odpowiedź. Tym razem na tej odpowiedzi zależało jej bardziej. Odwróciła się do swojego mężczyzny plecami, a jej oczy delikatnie okryły się łzami, gdy nie nic nie wypłynęło z jego ust.
***
Było koło dwunastej, kiedy zeszłyśmy na śniadanie. Mało spałam tej nocy, tak więc też wyglądałam nie najlepiej. Podkrążone oczy, tylko lekko przeczesane włosy, brak makijażu. Nawet nie patrzyłam na to, czy ubrania choć trochę do siebie pasują. Po prostu wrak człowieka. Bill już siedział z Tomem przy stoliku i czekali na śniadanie. Rii nie było. Teraz, znów spoglądając na Billa, żałowałam, że zgodziłam się na propozycję Toma, byśmy zamieszkały w tym hotelu. Miałam tylko nadzieję, że Bill nie poruszy tematu przy śniadaniu. Podeszłyśmy i uśmiechnęłam się lekko do bliźniaków.
- Oho… chyba ktoś nie miał dziś dobrej nocy. Żartuje Kathy, wyglądasz pięknie. – Tom uśmiechnął się szczerze, w taki sposób, że nawet uwierzyłam w to, że nawet bez życia wyglądam atrakcyjnie. Odwzajemniłam lekko uśmiech. Siadłyśmy przy stole tam, gdzie były wolne miejsca. Mi przyszło usiąść koło wokalisty. Nasze spojrzenia spotkały się. Wyciągnął powoli dłoń i położył na mojej głaszcząc ją delikatnie. Odruchowo wzięłam ją do siebie.
- Przejdziemy się po śniadaniu na spacer…? – Zapytałam, gdy zobaczyłam jego zdezorientowany wzrok. – Myślę, że powinniśmy porozmawiać.
- Eeee… tak... jasne. – Odpowiedział i zabrał swoją dłoń ze stolika. – No to jak się wam spało dziewczyny?
- Dzięki, bardzo dobrze. Niesamowity hotel. – Asia odpowiedziała mu z niemałą radością. Zanim poszła spać pół godziny zachwycała się tym hotelem. Kochałam ją za to, że nie pytała o to, co się stało. Wiedziała, że kiedy będę gotowa to sama jej powiem. Kocham ją również za to, że uratowała mnie z opresji i całe śniadanie zagadywała Billa pierdołami, byle nie doszło do dyskomfortu.
- Tom, a gdzie Ria? Nie zeszła na śniadanie?
- Ria…? Nie wiem, widocznie nie jest głodna. – Miałam wrażenie, że między nimi coś jest nie tak. Tom zresztą był już najwidoczniej myślami zupełnie gdzie indziej.
***
Spacer okazał się bardzo dobrym pomysłem. Pogoda dopisywała. Słońce grzało, ale i wiał przyjemny wiaterek, dodając trochę chłodu. Takiej ciepłej wiosny dawno nie było. Szliśmy w ciszy przed siebie, żadno z nas najwidoczniej nie potrafiło rozpocząć rozmowy.
Nawet odpowiadała mi ta cisza, ponieważ nie wiedziałam sama od czego zacząć.
- Żałujesz? – Usłyszałam niepewne pytanie z jego ust.
Czy żałuję?
- Ja? Nie, chyba nie. A ty?
- Nie wiem. Nie wiem co od Ciebie usłyszę.
- Nie znamy się…
- Co nie przeszkadzało Ci, by się ze mną kochać. – Spojrzałam na niego nie wiedząc co odpowiedzieć. Miał rację. Skoro się z nim pieprzyłam, to czemu teraz zgrywam taką niedostępną?
- Bill poniosło nas, tak? I przypominam Ci, że to Ty rzuciłeś się na mnie.
- Nie zwalaj na mnie, miałaś wystarczająco zachowany rozsądek skoro zastrzegłaś, że bez gumki seksu nie będzie.
- No szkoda jeszcze bym zaszła z Tobą w ciążę po jednym bzykanku.
- Ahh więc to był dla Ciebie jednorazowy wyskok? I co, teraz pójdziesz do gazet i napiszesz im jak spędziłaś ze mną upojne chwile? – Tego było  za wiele. Nie wierzyłam, że mógłby coś takiego o mnie myśleć. Czy on ma aż tak okropne zdanie na mój temat? Odwróciłam się na pięcie i szybkim krokiem zmierzałam z powrotem do hotelu. Oczy zaszkliły mi się momentalnie, co utrudniało mi widoczność. Starałam się nie uronić żadnej łzy. O nie, nie będę przez niego płakać, nie ma mowy.
- Zaczekaj! – Usłyszałam jego wołanie, lecz nie zwolniłam tempa. Przyspieszyłam. Usłyszałam jak biegnie za mną i po chwili złapał mnie mocno za ramię, utrudniając mi dalszą drogę do hotelu. – Poczekaj, przepraszam. Przepraszam, słyszysz? – złapał mnie za brodę i zmusił bym spojrzała mu w oczy. Miał piękne oczy... – Przepraszam. Nie powinienem tak mówić. Ale tak to zabrzmiało. Co miałem sobie pomyśleć?
- Nie myśl najlepiej , bo Ci nie wychodzi. Ty zdajesz sobie sprawę z tego, że porzuciłam Bartka dzień przed ślubem by przejechać całą Polskę i pół Niemiec i tu teraz być?! I co słyszę? Nie znasz mnie Bill. I nawet nie próbowałeś mnie poznać. Od razu wyrobiłeś sobie na mój temat zdanie i się tego trzymałeś. Dlaczego hmmm? No odpowiedz.
- Bo nie chciałem się w Tobie zakochać! – Czułam jak emocje ogarnęły nasze ciała. Po tym wyznaniu stałam tępo wpatrzona w niego i czekałam na to co powie dalej. Jak zakochać? – Od razu jak Cię ujrzałem zobaczyłem piękną dziewczynę. Najpiękniejszą spośród tych wszystkich, która okazała się moim największym wrogiem. To była moja tarcza obronna. A mój głupi brat nie ułatwiał mi ciągłym gadaniem jaka ty profesjonalna, mądra i piękna jesteś i jak zjebałem sprawę.
- Głupi? On to akurat jest mądrzejszy od Ciebie. Dobra czekaj. Spokojnie. Więc może ustalmy coś. Mam wracać do domu i zapominamy o sprawie, czy zostaję i zaczynamy wszystko od początku.
- Z nadzieją na coś więcej?
- Wszystko zależy tylko od nas samych Bill.
Chłopak odwrócił wzrok i zamyślił się. Nie przeszkadzałam mu w podjęciu tej decyzji. Byłam świadoma, że jest trudna i może zmienić mu całe życie.
- Zostań. Zacznijmy od początku i zapomnijmy, co było złe. Dajmy sobie szansę i poznajmy się.
- Zgoda. Johanna może ze mną zostać? Chociaż na wakacje…
- Jasne. Jakoś sobie poradzimy. – Uśmiechnęłam się lekko, a on odwzajemnił uśmiech. Czułam, że to będzie dobra decyzja. Nawet nie sądziłam wtedy jak bardzo byłam nieświadoma dalszych wydarzeń. Podałam mu rękę i poczułam uścisk na swej dłoni.
- Jestem Kathy.
- A ja Bill.
- Miło mi Cię poznać Bill.
***
Siedzieli we czwórkę w pokoju Billa i oglądali pamiątkowe zdjęcia z tras. Chłopak z nie małym entuzjazmem opowiadał o każdym szczególe, który doprowadzał dziewczyny do śmiechu i łez. Tylko Tom się nie udzielał. Siedział na fotelu i wpatrywał się w dziewczynę o rudych włosach. Podziwiał jej urodę, ale jeszcze bardziej jej poświęcenie, że rzuciła wszystko by tu teraz być. A on? Dla najważniejszej kobiety swojego życia nie potrafił. Zazdrościł teraz Billowi, że nie musi się martwić o związek. A nawet jak wyjdzie mu z Kathy, to będzie już potem na tyle dojrzały by bez problemu podejmować ważne decyzje.
- Tom czemu się nie odzywasz? Zjesz z nami pizze? – Doszedł do niego głos jego brata. Spojrzał na niego  nieprzytomnie.
- Nie, dzięki.
- Gryzie Cię coś?
- Nie, po prostu… Muszę porozmawiać z Rią. Pójdę do niej.
- No ok, jakby co, wiesz gdzie mnie szukać. Możesz na mnie liczyć, wiesz o tym.
- Wiem Bill, dzięki. – Wstał i poszedł do drzwi wyjściowych.
- Będzie dobrze tom. – Dobiegł go głos Kathy. Odwrócił się, a uśmiech jakim go obdarzyła dodał mu otuchy. Odetchnął i przekroczył próg, by za moment znaleźć się u progu drzwi do swojego pokoju. Kiedy wszedł Ria leżała na łóżku i przełączała kanały w telewizji. Podszedł do niej powoli, zabrał jej pilota i wyłączył telewizor siadając tuż przy jej nogach. Spojrzała na niego  nieśmiało obawiając się tego, co chce jej powiedzieć.
- Porozmawiamy? – Dziewczyna skinęła głową i zmieniła pozycję na siedzącą. – Bez żadnego owijania w bawełnę. Jesteśmy dorośli. Tylko szczere odpowiedzi. Dobrze?
- Dobrze…
- Chcesz być ze mną…?
- Oczywiście Tom, kocham Cię.
- Chcesz mieć ze mną dziecko, prawda…?
- Tak, ale Ty…
- Co ja?
- Nie chcę Cię zmuszać do niczego.
- Miłość to poświecenie i kompromisy prawda…?
- Tom nie chce byś się dla mnie poświęcał, To nie wyszłoby na dobre… i to dziecko czułoby się..
- Chcę tego. – Przerwał jej, uciszając ją ręką na ustach. Nie wierzyła własnym uszom.
- C…co…?
- Już pora by zrobić krok w przód.

***

Tadam! jest i 8 część;) Ciężko było się zabrać.  Ktoś napisał, że za szybko dzieje się co nieco. ;) Wszystko ma swój sens. Spokojnie;) 

Polecam przeczytać;)