środa, 29 maja 2013

Part VII - Nie marnuj szczescia.

Byłam wściekła na siebie, że jedyne na co było mnie stać to zostawić list Bartkowi wyjaśniający moje zachowanie. Po tym wszystkim, co dla mnie zrobił, ja zachowałam się tak karygodnie. Lecz w tym właśnie momencie nie byłam w stanie o tym myśleć. W tej chwili wpatrzona byłam w chłopców i nic więcej mnie nie obchodziło. Przed kamerą zachowywali się jak profesjonaliści. Nawet te 3 lata przerwy jaką sobie zrobili, by odpocząć od tego życia, nie sprawiły im problemu. Myślę, że to jak jazda na rowerze. Tego się nie da zapomnieć. Tom nie miał już dreadów, przynajmniej nie na całej głowie. Większość miał rozpuszczonych. Wyglądał bardzo przystojnie. Bill przedłużył sobie włosy. Blond długie kłaki i koszula z żabotem sprawiły, że wyglądał jak Brad Pitt w roli wampira z filmu „ Wywiad z Wampirem”. Bliźniaki - mimo, iż różnią się oboje tak bardzo, teraz właśnie można zobaczyć jak tak naprawdę są do siebie podobni. Pisk dziewczyn był nie do zniesienia. Jedna kończyła to druga zaczynała i tak przez cały program, gdy tylko jeden z nich się wypowiadał. Kiedy one dorosną?
Podczas przerwy, po której miały być ogłoszone wyniki oboje wstali z krzesełek. Bill mocno gestykulował rozmawiając z Dieterem, a Tom najwyraźniej wciąż dogryzał sobie z Mateo. W końcu znalazł równego sobie w przekąsach z mega ciętą ripostą. Przerwał rozmowę z kolegą z jury i rozejrzał się po widowni. Nasze oczy się spotkały. Nie drgnął nawet na moment.
- Kaśka, wszystko ok? – Dobiegł mnie głos Asi, mojej niedoszłej świadkowej. Widocznie od pewnego czasu obserwowała mnie. – Co z Tobą?
- Tom mnie zobaczył…
- Nie o to Ci chodziło? Noo, by Cie zauważyli?
- No niby tak, tylko, że teraz obleciał mnie strach….
***
- No wiesz Tom, teraz nie ty jesteś przystojniakiem nr 1, te wszystkie dziewczyny przyszły tu dla mnie – Zaśmiał się Mateo i poprawił okulary.
- Chyba, by Ci współczuć. – Odegrał się, uśmiechnął zawadiacko,  a jego wzrok powędrował po tłumie. Chciał coś dodać, by dobić kolegę po fachu jednak ani jedno słowo nie wydobyło się z jego gardła. To Kathy? To na pewno ona… tylko, co tu robi? Spuściła wzrok i rozpoczęła rozmowę z dziewczyną obok. Spojrzał na Billa zastanawiając się czy powiedzieć mu, kto jest na widowni. Bo przecież to żadna tajemnica, a Bill ma prawo wiedzieć, prawda? Tylko jaki moment będzie najodpowiedniejszy? Zrozumiał, że takiego nie będzie. Usiadł przy stoliku i uśmiechnął się do uczestników. Pod stołem, pod pretekstem wysyłania sms-a na jednego z nich napisał sms-a do brata: „Bill, Kathy tu jest.”
Blondyn odczytał niemalże natychmiastowo i rozejrzał się szybko po całej sali. Zobaczył ją. Zobaczył dziewczynę, która jakimś cudem, w sposób niewyjaśniony zawróciła mu w głowie.
Ria widząc zamieszanie wśród bliźniaków zainteresowała się również co tam się dzieje.
***
- Czego się boisz? Ty? Przed chwilą uciekłaś praktycznie spod ołtarza, a teraz boisz się spojrzeć mu w oczy?
- Po prostu nie wiem co sobie myślałam. Między nami nic nie ma rozumiesz? Jeden wywiad, kilka zdań, pyskówek, jedna dziwna sytuacja, to wszystko. Mogłam trzymać się Bartka. – odwróciłam znów twarz i tym razem napotkałam wzrok Billa. Zszedł z podestu i chciał już iść w moją stronę, ale ochrona go zatrzymała. Po sali rozległ się głos, że za 30 sekund wchodzimy na żywo i należy powrócić na swoje miejsce. Zrezygnowany wciąż nie tracąc mnie ze wzroku usiadł i ddy tylko Nazan rozpoczęła program po reklamie odwrócił się z powrotem do uczestników. To była moja szansa. – Chodźmy stąd.
- Co? Program jeszcze się nie skończył.
- I o to chodzi. Chodź. – Wstałam i zrobiłam krok w przód, gdy nagle Ria zaszła mi drogę.
- Czekaj… Nie uciekaj, zostań tu.
- Słuchaj, jesteś bardzo miła i w ogóle, ale nie jest to twój interes.
- Masz rację. Ale Bill to brat mojego chłopaka, jest dla mnie również ważny i dopóki nie porozmawiacie, nie pozwolę Ci odejść. – Nic nie odpowiedziałam, spojrzałam na Asię.
- Kasia, ona ma rację. Porozmawiaj z nim. Chociaż tyle, inaczej nie dowiesz się nigdy czy postąpiłaś słusznie.
- Słusznie z czym?
- Nie ważne. – Odparłam na zainteresowanie się Rii.
- Dziś miała brać ślub. Zostawiła narzeczonemu list przepraszający i przyjechała tu.
- Dzięki Aśka. Niech cały wszechświat się dowie jaką suką się stałam.
- Jeśli go nie kochałaś to dobrze się stało. Chodźcie za mną.
- Gdzie?
***
- Zniknęła rozumiesz? Uciekła, nie ma jej.
- Może to jednak nie była ona. Tyle czasu minęło. Mogłem się pomylić.
- To była ona. Nie rozumiem… co robisz?
- Ria napisała, bym przyszedł do niej szybko. Zaraz przyjdę. – Odszedł pospiesznie, ponieważ ustalili oboje, że będzie kontaktować się z nim tylko w podbramkowych sytuacjach. Zmartwił się nie na żarty, dlatego zdenerwował się, gdy wszedł na pustą już widownie i zobaczył Rię całą i zdrową, ale w towarzystwie zupełnie obcej dziewczyny.
- To jakiś żart, tak? Ja lecę jak głupi bo martwię się, że coś Ci się stało, a ty mi tu stoisz z jakąś laską, zapewne po autograf?
- Tom posłuchaj.
- Nie robi się tak Ria, to nieodpowiedzialne!
- Tom! To przyjaciółka Kathy! I nie krzycz na mnie, bo sobie nie życzę, jasne?
- Przyjaciółka Kathy? A ona gdzie jest? – Rozejrzał się, lecz nikogo nie zauważył. Złość mu przeszła natychmiastowo.
- W waszej garderobie…
***
Wszedł do środka i  zaczął się rozbierać z kostiumu. Nawet nie zauważył, że stoję tuż obok. A ja, zamiast się odezwać, wpatrywałam się w każdy jego ruch, w każdą cząstkę jego nagiego już torsu. Tatuaż, piercing w sutku, umięśniony brzuch i klata. Mało nie padłam z wrażenia. Podniósł wzrok znad rozpinanego paska i spojrzał mi głęboko w oczy. Nie mówił nic. Po prostu podszedł, objął mnie w talii i zatopił się w moich ustach. Nigdy wcześniej nie czułam takich emocji. Dreszcze, podniecenie, pożądanie. Całował czule i namiętnie, a ja rozkoszowałam się jego każdym pocałunkiem.
Nasze dłonie wędrowały po całych naszych ciałach. Bill oderwał się na moment bym mogła nabrać w płuca trochę powietrza, podszedł do drzwi i zamknął je by nikt przypadkiem nie przeszkodził. Przyciągnął mnie do siebie i całował po szyi powolutku zdejmując ze mnie ubranie. Drżałam choć moje ciało było rozpalone. Zsunęłam jego spodnie w dół i ujrzałam nabrzmiałe z podniecenia bokserki. Sam je ściągnął a jego dłoń powędrowała miedzy moje nogi, gdzie kipiało już podnieceniem, rozsunął je powoli i spojrzał mi głęboko w oczy.
- Gumka Bill… bez niej nie ma mowy…
- Cii… Niczym się nie martw.. - pocałował mnie delikatnie, posadził na stoliku. Wyszperał skądś gumkę, zwinnie założył i wszedł we mnie bez najmniejszego oporu. Byłam cała jego. Oplotłam swoje ręce wokół jego szyi i jęknęłam z rozkoszy. Kochał mnie mocno, lecz robił to w niesamowitą czułością. Dokładnie wpatrywał się w moja twarz i wiedział co sprawia mi największą przyjemność. Po prostu bycie z nim.
***
- Jestem zmęczony…
- Tom nie marudź, no daj im chwile.
- Pewnie wcale nie rozmawiają. Jak mi poplamią  moje ciuchy to im łby poukręcam.
-  Tom świntuchu przestań gadać takie rzeczy. Pojedziemy do hotelu za chwile i też będziesz miał co tylko zechcesz – uśmiechnęła się delikatnie zdecydowanie akcentując w tym momencie swoje ciało. Spojrzał na nią i ziewnął.
-  niczym innym nie marze, tylko łozko i sen.
- A ja…?
- Łóżko i sen. Nic więcej. Nie mam ochoty na seks.
Dziewczyny spojrzały po sobie. Tom odszedł rzucając cicho, że idzie do uczestników. Na Rii twarzy pojawił się smutek.
- Ria, wiem, że to nie moja sprawa i w ogóle, nie znamy się. Ale może chcesz się wygadać?
- Tom ostatnio zrobił się zamknięty w sobie… Nie rozmawiamy już tak jak kiedyś. W łóżku też nie jest już tak jak kiedyś. Martwię się o niego. Mam wrażenie, że albo coś go gryzie… albo nie czuje już tego do mnie co kiedyś.
- Oszalałaś? Zobacz jak on się o Ciebie martwił. Jest przemęczony pewnie, to wszystko. Nie martw się na zapas. My jako wasi obserwatorzy naprawdę jesteśmy godni podziwu Waszego związku.
- Boję się… boję się, że mnie zostawi. W końcu nie jestem już młoda. No i… chciałabym założyć z nim rodzinę. Czuję, że on nie chce i to go gryzie.
- Skąd wiesz czego ja chcę? Rozmawiałaś kiedykolwiek ze mną na ten temat? – Pojawił się z powrotem. – Na chwile pójść nie można bo obrobią mi tyłek.
- Tom…
- Daruj sobie Ria..

poniedziałek, 27 maja 2013

Part VI - "Czego pragne?"

Czułam jego delikatne usta na swojej szyi, co wprawiło mnie osłupienie. Nie mogłam się ruszyć, a delikatne ciarki przeszły po moim ciele. Dodatkowo osłupiał mnie fakt, że tuż za Billem stanął mój facet.
- Co on tu robi?- Bartek patrzył na mnie wzrokiem pełnym złości, zazdrości, strachu. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. Przecież dopiero co sama zadawałam sobie to pytanie. A teraz dwóch mężczyzn wyczekująco wpatrywało się we mnie. Bill profesjonalnie podniósł głowę dzięki czemu, miałam taką nadzieję, Bartkowi umknął fakt, że Bill właśnie się do mnie dobierał. Naprawdę nie miałam pojęcia, co powiedzieć, wiedziałam jedno, należy jak najszybciej wyrwać się z objęć Billa.  Zrobiłam to, lecz bardzo mozolnie.
- Przyszedł przeprosić za swoje niestosowne zachowanie – Wskazałam na goździka, którego mi podarował i wzruszyłam ramionami. – Już wychodzi, prawda Bill?
- Tak. Miło było poznać i… miłej podróży… - uśmiechnął się do mnie delikatnie, a Bartkowi uścisnął dłoń i wyszedł wymijając go. Mało brakowało.
- No co…? Skąd mogłam wiedzieć, że przyjdzie? Nie spodziewałam się go. – Zamknęłam drzwi i zdjęłam z powrotem bluzkę. – Idę się wykąpać. Zaraz do Ciebie wrócę. – Ucałowałam go lekko, co sprawiło, że na jego twarzy pojawił się znowu uśmiech.
- Byle szybko. Bo jestem napalony na moja narzeczoną – Zaśmiał się i poszedł do sypialni. Weszłam do łazienki, gdzie para buchnęła mi po twarzy w bardzo przyjemny sposób. Wyłączyłam gorącą wodę, rozebrałam się i weszłam powoli do wanny dopuszczając trochę zimniejszej. Oparłam się i cofnęłam się w czasie o 5 minut dokładnie analizując, co się wydarzyło. To było bardzo dziwne, ale zaburzyło moją emocjonalną przestrzeń.

Gdy jest się młodym za wszelką cenę chcemy robić to, na co my mamy ochotę. Dlatego buntujemy się przeciwko rodzinie i najbliższym i gonimy za marzeniami. Dopiero po jakimś czasie, gdy dorosłość wchodzi w nasze życie zaczynamy rozumieć, że nie da się tylko robić tego na co mamy ochotę. Należy podejmować ważne decyzje, które mogą stworzyć nasze życie ciekawszym lub je zrujnować. Nie możemy jednak uciekać od decyzji bojąc się konsekwencji. Musimy brać odpowiedzialność za nasze czyny i decyzje. Jeżeli czegoś zapragniesz, a później zrozumiesz, że popełniłeś błąd, nie bój się do tego przyznać. Szczególnie przed sobą. A możesz wtedy liczyć na wsparcie swojej rodziny i przyjaciół. Dla nich zawsze będziesz najważniejszy.

Czego pragnę?

***
- Gdzie byłeś? – Tom zszedł na dół gdy tylko usłyszał silnik samochodu brata. Wyszedł wczesnym rankiem bez słowa i dopiero teraz wrócił. Tom wiedział, że jego małego braciszka coś gryzie.
- Byłem ją przeprosić. – Rozebrał się i rzucił kluczykami na kredensik. – Wraca do Polski.
- Ahh… no to ten… Bill, właściwie to po co tam poszedłeś? Nie pamiętasz? Przecież to dziennikarka, hiena, zaręczona hiena. Ok, sam Ci mówiłem byś szukał sobie dziewczynę, wręcz to właśnie ją Ci podtykałem pod nos, ale rozmawialiśmy, prawda? I doszliśmy do wniosku, że nic na siłę. Przepraszam, że tak Cię naciskałem. Daj sobie z nią spokój. Znajdziemy Ci kogoś odpowiedniego, obiecuję.
- A jeżeli ja nie chcę? A jeżeli właśnie tracę coś cennego?
Bill miał rację i Tom doskonale o tym wiedział. Sam jak przebywał w towarzystwie tej dziewczyny czuł coś wyjątkowego. Uwielbiał jej uśmiech i oczy pełne determinacji. Miała piękne włosy. Podobała mu się i wiedział, że gdyby nie Ria, na pewno konkurowałby z bratem o tą dziewczynę. Ale on już ma swoją miłość. Miłość, z której tak porostu nie potrafiłby zrezygnować. Trzy lata przywiązania. Czasem nawet zastanawia się nad tym czy nie oświadczyć się swojej ukochanej. To co z tego, że jest kilka lat starsza od niego? Różnica wieku w ogóle mu nie przeszkadza. Lecz mimo wszystko wciąż coś go powstrzymuje, by zrobić ten znaczący krok do przodu. Może to strach?
- Chodźmy spać Bill. Jutro czeka nas pakowanie, w końcu jedziemy na Curacao. – Poklepał go po ramieniu i oboje poszli do swoich sypialni.
***
Pół nocy nie przespałam myśląc, co dalej. Kiedy Bartek słodko drzemał ja składałam kostkę swoje ubrania i powoli pakowałam rzeczy do walizek. Przez ten krótki czas trochę nazbierało się tego. Świtało już, więc postanowiłam przebrać się w dresy, pobiegać i zjeść wczesne śniadanko. Potem szybki prysznic i znów powrót do pakowania. Bartek w tym czasie przekręcił się tylko na drugi bok i lekko zaczął pochrapywać. Uśmiechnęłam się lekko. Był taki spokojny, nic go nie gryzło czego nie mogłam powiedzieć o sobie. Przeszłam do salonu i wyciągnęłam telefon. Wykręciłam numer do mamy.
- Hej skarbie, jak tam w Niemczech? – Usłyszałam jej radosny głos. Tęsknota złapała mnie za gardło.
- Hej mamuś. Słuchaj… bo my wracamy do Polski.
- Wracacie? A praktyki?
- Spokojnie. Wszystko mam zaliczone, nawet oferowali mi tam pracę… ale wracamy i… mam dla Was niespodziankę.
- Tak?
- Wychodzę za mąż mamo. Bartek oświadczył mi się.

****
Zaproszenia? Są.
Tort weselny? Jest.
Kapela? Jest.
Świadkowie? Są.
Suknia ślubna? Jest. Najpiękniejsza na świecie.
Garnitur, sala, kościół, wódka, samochód, catering? Wszystko jest.
Pewność, że właśnie tak powinnam postąpić? Brak.

Odkąd wróciłam z Niemiec minęło pięć miesięcy. Jutro mial być mój wielki dzień, a ja leżałam w proszku, rozczochrana i zapłakana i nie wiedziałam, co robić. Wszyscy latali wokół mnie jak poparzeni, najgorsze jest to, że oni bardziej byli zaabsorbowani tym ślubem niż ja. Usłyszałam pukanie do drzwi, po chwili otworzyły się i w delikatnym świetle ujrzałam mamę. Uśmiech zbladł jej z twarzy, podeszła i usiadła na brzegu łóżka. Pogłaskała mnie po policzku i włosach i westchnęła.
- Ty wcale tego nie chcesz, prawda?
- Nie mamo… Nie będę szczęśliwa z Bartkiem… Wiem, że on mnie kocha i zrobi dla mnie wszystko, by tak było… ale ja nigdy tego nie poczuję w ten sposób. Nie chcę go ranić. – Rozpłakałam się na nowo i przytuliłam się do mamy.
- Skarbie powiedz mi prawdę… kochasz innego?
- Nie… Ale mam mętlik w głowie. Nie jestem w stanie powiedzieć jutro: ślubuję Ci miłość wierność aż po sam grób. Nie jemu…
- No chyba nie powiesz mi, że dalej trzyma Cie miłość do tego Billa.
- Poznałam go mamo… jego, Toma. To nie jest platoniczne. Rozmawiałam, piłam z nimi kawę. Całował mnie po szyi. To się działo naprawdę…
- Wiec dlaczego zgodziłaś się wyjść za Bartka?
- Nie wiem… chciałam o nim zapomnieć? Może zrobić na złość? Był podły jak się poznaliśmy. A potem… ja do tej pory nie wiem o co mu chodziło. Nie mówił nic a jego czyny były dziwne. Poza tym to gwiazda, chciałam ułożyć sobie spokojne życie i zapomnieć o nim, ale nie bardzo potrafię.
- Skarbie… Ehh… Nie pozwolę, byś była nieszczęśliwa. Uwielbiam Bartka, ale jeśli Ty go nie kochasz, nie wychodź za niego. Nie wiem, może pojedź do Niemiec, odszukaj tego gwiazdora za dychę i dowiedz się czego chcesz. Jesteś młoda. Masz czas na popełnianie błędów. Nie popełniaj tego najważniejszego.
- To niedorzeczne.
- Może. Ale masz szanse wyjechać już teraz i zostawić wszystko w moich rękach, lub jutro popełnić swój życiowy błąd lub tłumaczyć się przed Bartkiem i gośćmi czemu nie możesz powiedzieć „tak”. Więc?
- Przekonałaś mnie mamo. – Wstałam, ucałowałam ją i pobiegłam po swoją świadkową. Przecież nie mogłam tam jechać sama. A ona będzie zachwycona, gdy będzie mogła pojawić się na DSDS.

***

- Gotowy na show? – Dobiegł go głos młodszego brata. Spojrzał na niego i odetchnął. Stres wyjątkowo dał mu się we znaki. Już tak dawno nie byli przed kamerami. W dodatku na żywo. A za nimi ma siedzieć jego dziewczyna, więc tym bardziej musi się pilnować i uważać na słowa. Często tak ciężko mu się powstrzymać od głupich komentarzy lub oceny wyglądu kandydatek na show. Ale nie tylko to go gryzło od dłuższego czasu.
- Bill, myślisz, że ja i Ria to dobry pomysł?
- W głowę się uderzyłeś? Najlepszy! Skąd te wątpliwości?
- Tak jakoś, po prostu… chce wiedzieć czy to ta na całe życie. Czuje, że ona czeka, aż zrobię krok w przód rozumiesz.
- Może najwyższy czas?
- Może. Widzisz, gdyby nie Twoja głupota, może też byś kogoś teraz miał.
- Nie przypominaj mi, dobrze? Nie ma jej i nigdy nie było. Poza tym, myślę, że Claire jest bardzo fajną dziewczyną.
- Pustą, sztuczną. Zapewne wydawałaby Twoje pieniądze na wszelkie zabiegi kosmetyczne i plastyczne.
- Chce Ci przypomnieć, że Ria powiększyła cycki i zrobiła sobie nos.
- Wiesz co? Nie lubię Cię teraz. Oboje podjęliśmy taką decyzję. Moja Ria nie jest pusta. I nie pozwolę Ci nawet tak o niej mówić. Dlaczego jesteś taki ukąśliwy wtedy, kiedy ktoś powie Ci prawdę prosto w twarz?
- Po prostu daj mi spokój…
Wstali oboje i poszli korytarzem w stronę sceny, na której ma się zaraz odbyć dalszy ciąg, tym razem już na żywo Deutschland Sucht Den Superstar. Tom spojrzał na Billa przepraszającym wzrokiem, po czym wczuł się w atmosferę SHOW. Wywołani przez prowadzących wyszli w blask reflektorów z uśmiechem słysząc wielki pisk rozwydrzonych fanek.
„Powracamy”.



Dobra, czas by coś napisać od siebie;) Ci co czytają – dziękuję. Ci co komentują – jesteście wielcy. Wybaczcie za te wielkie przejście czasowe w opowiadaniu, ale inaczej zrobić się tego nie dało. A nie mam niczego w planach, pisze na bieżąco i od razu wstawiam na bloga. Do tej pory nie wiem, co będzie dalej;D Dla nieświadomych. Moje opowiadanie będzie zawierało wątki erotyczne, mam nadzieję, że nie mało. Tak uprzedzam tylko. Part VI nie należy do najciekawszych, za co przepraszam, ale jakoś musicie przez to przebrnąć;) pozdrawiam serdecznie.

Ka. – za to, że jesteś moją wierną czytelniczką od początku;D dedykacja dla Ciebie;D.

czwartek, 23 maja 2013

Part V - Wracamy...

Kiedy mężczyzna oświadcza się kobiecie, ta zaczyna ryczeć, szaleć, oczywiście w większości przypadków przyjmuje oświadczyny i za chwilę dzwoni do swojej najlepszej przyjaciółki oraz mamy, by obwieścić tą wspaniałą nowinę. Potem nastaje czas, gdy przegląda katalogi z sukniami ślubnymi i z tortami, które od dawna ukrywa pod ich wspólnym łóżkiem. Tłumaczy się narzeczonemu, że nie planowała ich ślubu, a katalogi po prostu kiedyś przyszły z inną pocztą i jakoś tak zapomniała je wyrzucić. Pokazuje mu od dawna już wybraną suknię oraz welon i pyta szczęśliwa o zdanie swojego przyszłego męża. A gdy ten zgodnie z jej myślą obwieszcza, że będzie najpiękniejszą panną młodą na świecie, ta oddaje mu się i kochają się całą noc. A potem te całe brednie i ceregiele związane ze ślubem. Co ja mówię? Kocham śluby….

- Słucham? – Ujrzałam jego wzrok, który lustrował mnie odkąd weszłam do kawiarni, lecz dopiero teraz doszło do mnie, że on wciąż był skupiony tylko na jednym miejscu. Na mojej dłoni.
- Przepraszam. Po prostu… wczoraj go nie miałaś. – Mówiąc to trochę się speszył. No tak, kto jak kto, ale Bill Kaulitz szczególnie zwraca uwagę na dodatki w garderobie, a ten dodatek najwidoczniej nie należał do zwyczajnych. Poprawiłam pierścionek na palcu i uśmiechnęłam się lekko.
- Mój chłopak wczoraj mi się oświadczył. Zrobił mi niesamowitą niespodziankę. Jestem taka szczęśliwa. – Uśmiechnęłam się, lecz uśmiech nie był szczery. Szczęśliwa? Jak mogę tak okłamywać samą siebie? Kiedy usłyszałam to pytanie stałam kilka chwil w jednym miejscu i nie wiedziałam, co powiedzieć. Wtedy Bartosz podszedł do mnie i przytulił delikatnie i powtórzył pytanie.
Kocham Cię, wiesz o tym. I wiesz też, że zrobię wszystko byś była szczęśliwa. Dam Ci dom, rodzinę, będę Cię wspierać w każdych Twoich pomysłach, marzeniach. Daj mi się kochać. Wyjdź za mnie.
Zgodziłam się. Nie potrafiłam mu odmówić. Przecież, w jakiś sposób chyba go kocham.
- No tak… to ten.. ja pójdę w końcu po ta kawę, nie? – Tom odszedł, chyba go zdziwiłam swoją odpowiedzią, takie odniosłam wrażenie, ale nie zrobiło to na mnie szczególnego wrażenia. Bardziej obchodził mnie naprawdę ten wywiad.
- Bill, czemu stoisz? Usiądź. Nie gryzę. – Usiadł pospiesznie i wziął do ręki kartki. Ze zdumieniem w oczach ale też i profesjonalizmem przeglądał każde pytanie i każdą odpowiedź. Jakby sam w tym siedział od kilku lat. Patrzyłam na niego wyczekując z niecierpliwością na to, co powie. W między czasie Tom przyniósł kawę i usiadł. Posłodziłam swoją cukrem trzcinowym i zauważyłam, że Tom robi to samo.
- Kochanie, nie słódź tyle, przecież to samo w sobie jest już słodkie. Skarbie noo…
- Lubię słodkie Ria. Poza tym ciii… daj się skupić Billowi, niech odwala robotę. – Zdążyłam już wymieszać kawę i zjeść z góry bitą śmietanę, a Bill wciąż nie ruszył swojej. Nie oderwał się nawet na sekundę. Zaczęło mnie to powoli nudzić. Zdałam sobie nawet sprawę, że już nie odczuwam emocji, które miałyby mi towarzyszyć ze względu na bliskość w jakiej w tym momencie znajduję się z gwiazdami branży muzycznej.
- Masz zabawny akcent, wiesz Kathy? Ale dosyć poprawny.
- Dziękuję Tom. Uznam to za komplement.
- Proszę. Ten wasz polski za to mega dziwaczny. Bill jednego zdania tydzień się uczył i się nie nauczył – Zaśmiał się i wyrwał mu kartki z rąk. – Już przestań na nią czegoś szukać i tak nie znajdziesz. – Podał mi je i zwrócił się do mnie. – Widzisz Kathy,  Bill za wszelką cenę chce pokazać, że to on jest tu profesjonalistą, nie ty. Wybacz mu…
- Wypraszam sobie. – przerwał mu podnosząc głos ton wyżej.
- Oj przyznaj Bill, że wywiad jest dobry i będzie po wszystkim. – Jeden i drugi popił kawę patrząc na siebie przenikliwie. Ja i Ria spoglądałyśmy to na siebie to na nich i obie wzruszyłyśmy ramionami. Nagle odczulam niesamowity ból w łydce.
- Auuuu! Za co?! – Pocierałam nogę coraz szybciej jakby to miało pomóc w przyśpieszeniu zaniku bólu.
- Kopnąłeś ją Bill?
- To ty miałeś dostać. Kathy przepraszam.
- Dosyć, spadam stąd. – Zebrałam swoje papiery do kupy i wsadziłam do teczki. Poczułam się jak w przedszkolu. – Muszę to za chwile opublikować, miło było poznać. Dzięki za kawę, cześć. – Dopiłam, owinęłam chustkę wokół szyi, zarzuciłam torbę na ramię i wyszłam z kawiarni. Spojrzałam w szybę. Tom strasznie gestykulował w stronę Billa, a jego dziewczyna próbowała go uspokoić. Po chwili wściekły blondyn wstał i ruszył w stronę łazienki. Na chwile nasze spojrzenia się spotkały. Odwróciłam wzrok, westchnęłam i poszłam w stronę taksówek. Musiałam jak najszybciej znaleźć się w redakcji.

***

- Czy Ci odbiło Bill? No jak ty się zachowujesz?! Powiesz mi co Cię ugryzło czy będziesz siedział cicho i bardziej mnie wkurwiał hmmm? Jak ty sobie chcesz kogokolwiek znaleźć, jak jesteś tak bardzo aspołeczny? No odpowiedz do cholery!
- O co Ci chodzi? Może jeszcze za żonate mam się brać byś miał ode mnie święty spokój? Odczep się. – Wstał i poszedł do toalety. Idąc zauważył jej wzrok za firanką. Był pełen zawodu. Wszedł do łazienki i podłożył dłoń pod kran. Woda automatycznie zaczęła ściekać mu po palcach. Zanurzył obie ręce i obmył twarz, po czym spojrzał na swoje odbicie w lustrze. O co Ci chodzi Bill…?

- Widziałaś to Ria? Widziałaś jego zachowanie? No jak dzieciak.
- Daj mu spokój Tom… zakochał się i przeżył właśnie zawód miłosny.
- Słucham…? W Kathy? Niemożliwe Widziałaś przecież…
- Tak Tom widziałam jak patrzył na nią, gdy weszła oraz jego reakcję, gdy potwierdziła, że jest zaręczona.
- Przecież nawet się nie znają.
- Nie muszą. I nie zapominaj, że Bill wciąż wierzy w miłość od pierwszego wejrzenia. Nie męcz go tylko pytaniami i podejrzeniami bo i tak Ci się nie przyzna. Okej, idę do ginekologa by przepisał mi tabletki. Do zobaczenia w domu… w łóżku….- musnęła jego policzek, puściła mu oczko i wzięła torebkę. Ten tylko dał jej klapsa w tyłek, już nie mogąc doczekać się powrotu do domu i odprowadził ją wzrokiem. Powoli dopijał kawę czekając na Billa.

Kilka dni później.

Wróciłam do domu i zrzuciłam z nóg szpilki, które spowodowały wielki ból w moich stopach, zarzuciłam płaszcz na wieszak i podeszłam do lustra wyciągając kawałki listków i lodu z włosów. Za oknem padał grad. Wzięłam butelkę szampana do ręki, którego kupiłam po drodze do domu i weszłam do salonu. Bartek już przysypiał na fotelu, lecz gdy mnie usłyszał, zerwał się, podszedł i pocałował lekko.
- Mmmm… Co świętujemy?
- Dostałam posadę w redakcji. Chcą mnie na stałe.
- To świetnie skarbie, gratuluję. – Wziął ode mnie butelkę i zaczął ją otwierać.
- Nie przyjęłam jej.
- Co…? Jak to Kathy…? Przecież tego chciałaś.
- Ale już nie chcę. Chcę wracać do domu. Poza tym, jakimś cudem nasz adres dostał się do sieci i już pod domem dziś stały jakieś głupie fanki, chcąc się dowiedzieć jak mogą zbliżyć się do Toma i Billa. Masakra jakaś. Pakujemy się i wracamy do Polski. Do Wrocławia. – Uśmiechnął się i pocałował mnie czule i namiętnie. Odwzajemniłam z uśmiechem, odkładając butelkę na stół. Głaskał mnie dłonią po plecach, w poszukiwaniu zapięcia od stanika. Oderwałam się powoli.
- Gumki masz….? Zapomniałam kupić…
- Nie… cholera… Pojadę szybko, a ty w tym czasie weź kąpiel jeśli chcesz… mmm..choć i tak pachniesz fantastycznie – Uśmiechnął się i założył kurtkę.- Wrócę jak najszybciej. – Po czym wyszedł. Zamknęłam za nim drzwi i poszłam do łazienki napuścić wody do wanny. Kąpiel to był fantastyczny pomysł. Zdjęłam z siebie bluzkę i usłyszałam pukanie do drzwi.
- Zapomniałeś portfela?! – Pobiegłam by otworzyć mu drzwi, lecz to nie on stał po ich drugiej stronie. To był Bill, a w dłoni jego jeden samotny goździk. Przepiękny. Zmieszałam się strasznie. On chyba też bo od razu odwrócił wzrok.
- Wy..wybacz myślałam, że to…
-Twój narzeczony…
- Bartek..tak… Co tu robisz…? I skąd wiesz gdzie mieszkam? – pospiesznie poszłam po bluzkę, którą dopiero co zdjęłam i założyłam z powrotem. Nie zaprosiłam go do środka. Wróciłam do niego czekając na odpowiedź. – Więc?
- Cóż, jak sama już zauważyłaś w tym biznesie ciężko o prywatność.. a internet też posiadam. Upewnić się też byłem w Twojej, jak już się dowiedziałem byłej redakcji. Czemu rzuciłaś posadę…?
- Po co tyle zachodu Bill.? – Nie odpowiedziałam mu a jego pytanie. Co go to obchodzi?
- Chciałem Cie przeprosić. Zachowałem się jak idiota. I gryzie mnie to odkąd Cie poznałem. Nie chcę byś miała mnie za dupka. Jesteś miłą dziewczyną i świetnie wykonujesz swoja pracę. Uważam, ze powinnaś wrócić do redakcji. – Mówił to powoli wręczając mi kwiatka. Wzięłam go i powąchałam. Kocham goździki. To moje ulubione kwiaty. Jak i konwalie.
- Dziękuję to miłe, ale już postanowiłam. Ja i Bartek wracamy do Polski.
- Nie zmienisz zdania? – Patrzył na mnie ze smutkiem. Dostrzegłam w nim chłopaka w którego tyle czasu wierzyłam. I stał przede mną. W moim domu. Zwyczajnie.
- Nie… Dziękuję za kwiatka, ale powinieneś już pójść Bill.
- Cieszę się, że Cię poznałem… mimo wszystko… Tom ma rację. Jesteś fajną dziewczyną. – Objął mnie delikatnie i przytulił tak, że byłam w stanie usłyszeć jego bicie serca. Wsłuchałam się chwilę i wtuliłam delikatnie. Otworzyłam oczy i już wiedziałam, że nie będzie to spokojna noc.


sobota, 18 maja 2013

Part IV - O szczescie trzeba samemu zadbac


Kiedy myślisz, że masz już wszystko w swoim życiu poukładane okazuje się, że ono ma inne plany co do Ciebie. Dlatego nie warto przywiązywać się do swoich przekonań, ludzi, miejsca zamieszkania. Masz kochającą osobę przy Twoim boku i twierdzisz, że już nic was nie rozłączy? Kochaj prawdziwie, lecz pamiętaj, że życie jest nieprzewidywalne.  A może za wszelką cenę nie chcesz dopuścić żadnych uczuć do swojego serca? Im bardziej się bronisz, tym mocniej one brną do Ciebie. Te złe również.
Siedzieliśmy we trójkę przy maleńkim stoliku, a ja sypałam pytaniami jak z rękawa. Czasem wzrokiem wodziłam po dziennikarzach zawiedzionych faktem, że to nie oni siedzą na moim miejscu, i że to nie ich gazeta jako pierwsza opublikuje sensacyjny wywiad. Czasem nawet spoglądałam na Billa, z którym po jakimś czasie w końcu doszłam do porozumienia i nawet uśmiechał się do mnie. Najczęściej jednak wpatrzona byłam w przenikliwe oczy Toma, które miały w sobie tyle ciepła, co rozgrzana czekolada na świeżo upieczonym cieście. Były magiczne. Często łapałam się na tym, że w pewnym momencie nie słuchałam co do mnie mówią, tylko myślałam o tym, czy Tom i Ria są naprawdę szczęśliwi. Cholernie chciałam mu zadać to pytanie, ale wiedziałam, że to zbytnio narusza jego prywatność. Jak będzie chciał – sam powie.
- Dlaczego nie notujesz? – z kolejnych rozmyśleń wyrwał mnie głos młodszego bliźniaka.
- Powiedzmy, że mam dar zapisywania sobie wszystkiego w głowie. Nie martw się nic nie dodam od siebie. Zanim pójdzie do druku, mogę dać Wam do przeczytania, byście mieli pewność.
- Ale to oznaczałoby, że musielibyśmy spotkać się jeszcze raz, prawda? – Tym razem odezwał się Tom.
- Tak. Albo meilowo…
- Wolimy osobiście… prawda Bill?
- Co..? – Spojrzał na Toma zdumionym wzrokiem. Wymienili się spojrzeniami. – A..ah tak tak… Na kiedy wywiad byłby gotowy do druku?
- Na jutro? Godzina 12:00, pasuje?
- Świetnie.

***

- Padam z nóg. Bartek… wymasuj mi nogi. – Wyszczerzyłam się ładnie do mojego chłopaka. Podszedł do mnie i posadził na fotel, zdjął mi butki i zaczął masować stópki. Uśmiechnęłam się lekko.
- Jak Ci minął dzień? Nie wróciłaś na obiad…
- Poznałam go…
- Co…? Billa…? I co? No opowiadaj już noo… - puścił mnie i usiadł obok zaciekawiony.
- Bartek, ty na pewno jesteś moim chłopakiem? Nie powinieneś być przypadkiem bardziej zazdrosny?
- Oj nie przesadzaj, opowiadaj.
- Nie ma co opowiadać…- westchnęłam, rozbierając się. – Debil i tyle. Potraktował mnie nie ładnie. Za to Tom był bardzo miły. Ale mam to co chciałam. Wywiad jest, muszę go tylko spisać. Jutro się z nimi widzę, by go zaakceptowali. Zakończę praktyki za kilka tygodni… i wrócimy do domu. – Uśmiechnęłam się lekko.
- I co..? to wszystko….? Nie chcesz ich poznać?
- Nie. – znów się uśmiechnęłam. – Już mam czego chciałam. Momentalnie mi przeszedł. W życiu bym Cię nie zamieniła z nim. – Pocałowałam go lekko i pogłaskałam po policzku. – Chodźmy spać. – wstałam, lecz poczułam szarpnięcie za rękę, spojrzałam na niego.
- Czyli… wyjdziesz za mnie…?

***

- Tom, czemu chciałeś byśmy się z nią spotkali? Nie mogliśmy tego załatwić przez e-mail? – Usiadł przy stoliku w kawiarni Starbucks. Nie miał dobrego humoru. Nie dziś. Wciąż zamartwiał się stanem zdrowia swojego największego przyjaciela, czworonoga. A przecież była taka piękna pogoda. Dzień się wcale nie rozpoczął źle. No i w dodatku był dniem wolnym od wszystkiego.
- Żebyś się oderwał trochę od tego, co Cię męczy Bill. Poza tym mógłbyś poznawać nowych ludzi, kobiety przede wszystkim. Widzę jak ciężko Ci z tym, że wciąż nikogo nie masz.
 - Żartujesz Tom, tak? Dlatego mam się rzucać w ramiona jakiejś małolaty, w dodatku dziennikarki, która ani trochę nie przypadła mi do gustu, bo ty tak chcesz?
- Zdania to ty składasz piękne. I kłamiesz bo skoro dla mnie jest atrakcyjna to i dla Ciebie.
- Ria nie jest w moim typie, więc już nie przesadzaj. – Jednak nie zaprzeczył, ze ta młoda dziennikarka wpadła mu w oko. Była ładna, ale była jedną z tych hien, które żyją z męczenia takich jak on.
- Wciąż uważam, że przesadzasz. Czytam Ci w myślach braciszku. – Uśmiechnął się do brata i spojrzał na telefon. Obrócił się i uśmiechnął szeroko. – Cześć kochanie – wstał i przywitał się z Rią, odsunął jej krzesełko i usiedli trzymając się za ręce.
- Cześć Bill. Dawno się nie widzieliśmy…;D
- Faktycznie… od poranku w  toalecie dużo czasu minęło… Tom. Po co to wszystko?
- Bill nie marudź. Będzie miło zobaczysz. Daj sobie szansę.
- Cześć. – Podeszła do nich. Bill uniósł wzrok i zmierzył ją od góry do dołu. Wyglądała ślicznie. Widać było, że spędziła trochę więcej czasu przy lustrze niż wczoraj. Jego wzrok utkwił w jednym punkcie.

***

- Cześć – Spojrzałam niepewnie na trójkę siedzącą przy stoliku. A więc to jest Ria. Piękna, zadbana, ale zrobiona. Widocznie Tomowi to nie przeszkadzało. A może on sam był prowodyrem ulepszeń w jej ciele? Tom odpowiedział mi wesoło robiąc miejsce między sobą a Billem. Uśmiechnęłam się lekko do nich i usiadłam. – Jestem Kathy. Wczoraj przeprowadzałam wywiad z Billem i Tomem, a Ty jesteś Ria tak? – Podałam jej rękę. Starałam się zachowywać  zawodowo. Uścisnęła moją dłoń i uśmiechnęła się delikatnie.
- Tak Ria. Miło mi.
- Mi również. Hmm..Okej, mam wywiad, przeczytacie go i się rozejdziemy. Nie będę Wam zabierać więcej czasu. – Wyciągnęłam teczkę z torby i otworzyłam ją. Wśród sterty papierów wyciągnęłam kilka kartek i rozłożyłam je na całym stoliku.
- Spokojnie. Napijesz się czegoś? – Tom wyciągnął menu i portfel. – Mają tu pyszne kawy. Zamówię coś dla nas.
- Napiję, ale zapłacę za siebie.
- Ohhh daj spokój. Bill, to co zawsze? Bill….?
Spojrzeliśmy na niego. Był taki zamyślony.
O czym tak myślisz Bill…?
- Tak, to co zawsze. – odpowiedział udając, że wszystko jest jak należy.
- A ja caramel latte machiatto. – odpowiedziałam, wskazując palcem na menu z tą pozycją.
- Czyli to co my. Zobaczysz będzie Ci smakowało. – Wyciągnął kartę z portfela i podał go Rii. – Potrzymaj, bo znów go gdzieś zostawię.
- Czy ty jesteś zaręczona…? – Poczułam jakbym dostała obuchem w głowę. To pytanie było skierowane do mnie.
Zapytał.
Zauważył.
Dlaczego zapytał?

niedziela, 12 maja 2013

Part III - Glupi ma zawsze szczescie...


Jesień przyszła szybko, biegniesz do domu by jak najszybciej znaleźć się w ciepłym kącie w kubkiem kakao w dłoniach. Stajesz przed lustrem i jedyne co widzisz to szarość, a w szarości kolor jesiennych liści w twoich rozwianych przez wiatr włosach. Kolejny stracony dzień, rozpoczęty i zakończony złym humorem, kolejne niepowodzenia, zwątpienia, łzy...depresja...? W sumie, jak tu nie popaść w depresje przy takiej pogodzie?

Zbliżał się koniec miesiąca, a ja dalej nie miałam swojego upragnionego wywiadu. Zaczęłam wątpić, że uda mi się porozmawiać z Billem Kaulitzem. Idąc do redakcji myślałam intensywnie nad tym co może być moim planem B, ale nic mi nie przychodziło do głowy. Deszcz odbijający się do mojej parasolki dekoncentrował mnie. Weszłam do środka, otrzepując parasolkę z wody – to jakaś porażka, pada od 3 dni. Zauważyłam straszne zamieszanie w redakcji.
- Co się dzieje…? – zapytałam koleżanki, która jak zwykle siedziała na facebooku i sądziła, ze robota się sama zrobi.
- Dziś w Berlinie jest Casting do DSDS, taki polski Idol. Szukają kogoś kto spędzi tam cały dzień, by dorwać Jury i zrobić z nimi jakiś wywiad.
- No i co za problem…? Ja mogę iść… i tak nie mam nic do roboty..
- Problem jest, że chce iść każdy.
- Co oni tak szaleją za tym Dieterem? W każdej edycji jest, mało z nim wywiadów?
- To nie o niego chodzi, tylko o bliźniaków Kaulitz.
- Co…?

Jak mogłabym przepuścić taką szansę? Kiedy dostajesz od życia szanse nie możesz jej przepuścić. Mówią Ci, że to jak 1 na 1 000 000 w totolotka? Nie przejmuj się. Potem możesz pluć sobie w brodę, że nie spróbowałeś, a może ta 1 szansa miała być właśnie twoją wygraną?
Szłam podenerwowana długim korytarzem przepychając się pośpiesznie przez kolegów i koleżanki z redakcji i naparłam z cała swoją siłą na drzwi do biura naczelnego. Siedział przy biurku i prowadził z kimś luźną rozmowę przez telefon, nawet prawdopodobnie nie zdając sobie sprawy jakie zamieszanie jest po drugiej stronie drzwi. Spojrzał na mnie wnikliwie, westchnął i poprawił się na fotelu.
- Skarbie oddzwonię do Ciebie za chwilę, mam małe wtargnięcie do biura. – Rozłączył się, odłożył słuchawkę i złożył ręce czekając na to co mam do powiedzenia. – Słucham.
Zmieszałam się trochę tracąc 1/3 swojej pewności. Wzięłam głęboki oddech i zrobiłam mały krok do przodu.
- Pójdę tam..i zrobię ten wywiad.
- Nie żartuj mała, nie ma mowy.
- Ja nie żartuje. Chcę zrobić ten wywiad i zrobię go jak najlepiej, stanę na rzęsach, będziesz ze mnie dumny.
- Kathy, skarbie jesteś początkująca i…
- I dobra w tym, sam to przyznałeś. Nie uważasz, że to będzie najlepszy sprawdzian??
- Ehh…Musisz pojechać z kimś. Weź Peeta.
- Nie wezmę go, dobrze wiesz, że on mi nie da zrobić tego wywiadu. Lukas proszę… Jeżeli spieprzę, odejdę… i wrócę do domu. Daj mi tą akredytację.
Spojrzał na mnie ze zrezygnowaniem i zajrzał do szufladki biurka. Wyciągnął akredytację i wręczył mi do rąk. Spojrzałam na nią, obleciał mnie strach. Schowałam ją powoli do kieszeni.
- Nie zawiodę Cię…
                                                                            ***

Weszłam do środka, udało się. Wokół pełno kamer, tysiące ochotników przyszło na casting. Ze wszystkich stron flesz z aparatów. Nie wiem jak oni mogą to znosić.

Chcąc być gwiazdą musisz mieć świadomość konsekwencji. To nie tylko sława i pieniądze, to także brak prywatności, szaleni  fani, pamięć, ze zawsze musisz wyglądać dobrze, bo z każdej strony ktoś może Ci zrobić zdjęcie. To też tyczy się Twojego partnera. Chcesz być z gwiazdą? Zapomnij o normalnym życiu.
Tak miałoby wyglądać moje życie…? Boże, o czym ja myślę. Jakie życie…? Chcę go tylko poznać.. to wystarczy…
Pokazałam akredytację i pozwolono wejść mi przez drzwi  oznaczone słowem „Media”. Zobaczyłam go. Stał uśmiechnięty i rozmawiał z Dieterem. Koledzy i koleżanki po fachu siedzieli, czekając na swoją kolej. Szłam powoli w jego stronę, nie patrząc na innych. Jest tak blisko, dlaczego mam czekać?
Stanęłam obok. Głęboki oddech.
- Bill…
Odwrócił się, a jego spojrzenie mało mnie nie zabiło. Spojrzał na akredytację wiszącą na mojej szyi.
- Byłaś umówiona?
- Ja nie.. ale mój szef…
- Więc możesz odejść. – Stałam w szoku. Nawet nie dał mi dojść do słowa.
- Ale…
- Żegnam.
Nie wierzyłam własnym uszom. Co za bezczelny gbur! Już chciałam się odwrócić i odejść, ale duma nie pozwalała mi.
- Bo co? Bo jestem z Top Of The Pops, a nie Vogue’a?
- Słucham?
- To co słyszałeś. To, że jestem początkująca, nie oznacza, że masz mnie traktować jak ścierę do podłogi.
- Idź stąd dziewczyno, bo zawołam ochronę.
- Bill… - Odwróciłam się i zobaczyłam Toma. Uśmiechnął się lekko. Dieter odszedł widocznie nie chcąc uczestniczyć w dyskusji. – Daj spokój dziewczynie. Widać, że jest świeża, a traktujesz ją jakby chciała Cię co najmniej zjeść.
- Słyszałeś co ona powiedziała?
- A nie miała racji? Nie zachowuj się Bill jak gwiazda najwyższej rangi. Jesteśmy ludźmi prawda? Daj jej chwilę i odpowiedz na pytania. Kiedyś musimy wrócić do tego cholernego życia pełnego hien.
Uśmiechnęłam się delikatnie do Toma. W życiu bym się tego po nim nie spodziewała. Teraz wiem, ze moje wyobrażenia na temat Billa i Toma mijają się z rzeczywistością. Nie w tym facecie byłam zakochana. Byłam zakochana w moim wyobrażeniu. Bill jest inny.

Tom, zaimponowałeś mi…


Part II - Czy milosc doprowadzi mnie do Twojego serca?

Miłość - słowo, które trudno zdefiniować. Każdy miłość postrzega inaczej. Pewne jest, że są to potężne uczucia, emocje, siedzące w każdym człowieku, pojawiające się szybciej lub później do drugiej osoby. Jedni uważają, że takie uczucie mogą darzyć do siebie tylko kobieta i mężczyzna, a dlaczego nie np. kobieta do kobiety, czy mężczyzna do mężczyzny? Miłości może doświadczyć każdy. To uczucie bez TABU. Miłość to wspólne zrozumienie, szczerość, zaufanie, szacunek, namiętność, bliskość ludzka i pełne zaangażowanie. Poświęcenie siebie dla drugiej osoby.

By zrealizować swój życiowy plan musisz być pewny siebie. Kto by pomyślał, że strach jest największym wrogiem człowieka? Żyjąc w wiecznym strachu niczego nie osiągniesz. Miłość, to to co chcę osiągnąć w swoim życiu. Miłość i muzyka to moje największe cele. Ale właśnie miłości najbardziej się boję. Też tak masz? Boisz się zranienia? Boisz się, że tylko ty ubzdurałeś sobie cudowną bajkę, w której żyjecie szczęśliwi oboje? Przeraża mnie to, że mogę się zawieźć, boję się, że nie istnieje, ktoś taki, kto uszczęśliwiłby mnie tak mocno, że nie musiałabym się przejmować już niczym innym. Nie chce ideału...taki nie istnieje.
Chcę po prostu jego..Mam nadzieję, że na nim się nie zawiodę. Bo tylko wiara, nadzieja i miłość wskazują mi prawidłową ścieżkę do niego.
- Gotowa na nowe doświadczenia? - Bartek wyciągnął moją torebkę z taksówki i poprosił kierowcę by chwilę poczekał. Stałam przed wielkim budynkiem, w którym miało się za chwilę wszystko rozpocząć. Zaczęłam się trochę bać. A jak mój niemiecki nie jest na tyle dobry? A jak już pierwszego dnia dam plamy? Nie..nie byłam gotowa..
- Chyba tak.. - Skłamałam, lecz w moich ustach brzmiało to dosyć prawdziwie. Nie chciałam go martwić, nie mogłam, zbyt wiele poświecił by być tu ze mną i mnie wspierać. Muszę stanąć ze strachem twarzą w twarz. Jestem dobra.. jestem. Cholera jestem naprawdę dobra.!
- Pojadę do naszego mieszkania, rozpakuję nas i wieczorem jak tylko dasz znać, przyjadę po Ciebie.
- A to daleko stąd?
- Nie. Trzy przecznice jakieś.
- Świetnie, będę mogła chodzić spacerkiem jak już poznam drogę.. Ok, idę. Trzymaj za mnie kciuki i.. i w ogóle - uśmiechnęłam się z lekkim grymasem, pocałował mnie i powoli rozeszliśmy się w swoje strony.
Przed samym wejściem stali znajomi z roku, widocznie tak samo, a może i bardziej zestresowani ode mnie. Jedna z nich, Klaudia, nawet się popłakała. Ja nie mogłam, nie chciałam. Ciągle myślałam jaki jest mój cel. Zaproszono nas do środka. Piękne miejsce w stylu gotyckim, ogromne lustra i korytarze. Jednym z nich zaprowadzono nas na główną salę. To tam zaczęło się nowe życie.
Przed nami stało sześć osób. Dwie miło wyglądające, około trzydziestki panie i czterech mężczyzn w różnym wieku. Kierownika praktyk jednak poznałam od razu, widziałam już go na zdjęciu. Ciekawiło mnie pięcioro pozostałych.
- Witajcie, nazywam się Mikołaj Nowak i jestem waszym Kierownikiem Praktyk. Od 15 lat mieszkam w Niemczech i cieszę się, że Polacy tacy jak wy mają szansę rozwinąć się tu, poznać wspaniałych ludzi i odkrywać piękno muzyki. Będziecie pracować z najlepszymi. Każdy z was przejdzie 5 szczebli kariery w ciągu pół roku, będziecie mieli w tym czasie również ćwiczenia. Na samym początku będziecie pisać do gazet, ale nie bójcie się, nad wami zawsze będzie ktoś czuwał, korygował... - słuchałam go bardzo uważnie. Dowiedziałam się, że te dwie panie to dziennikarka muzyczna opisująca do gazet oraz dziennikarka muzyczna telewizyjna. Panowie to Manager muzyczny, producent muzyczny, oboje z Universal'u, oraz organizator imprez muzycznych. Byłam niesamowicie podekscytowana, że będę mogła z nimi pracować i poznawać wszystko od kuchni. Dla mnie to była bajka. Ja i Sabina zostałyśmy przydzielone do gazety "Top of the Pops", cieszyłam się, że będziemy pisać dla młodzieży.
Chyba za dużo wrażeń jak na jeden dzień, ale chcę już jutro.
-Jakieś pytania? - nikt się nie zgłosił, co oznaczało koniec spotkania. - Dziękuję, możecie odebrać plan zajęć praktyk i rozejść się.
                                                       ***
- No i super, nie rozumiem co Ci się nie podoba w tym grafiku.
- Nie będziemy się praktycznie widywali.
- Kasiu nie denerwuj się, zobacz masz teraz prace w plenerze praktycznie tak? No to się ciesz. Nie podali Ci konkretnego tematu. Poznaj ludzi z gazety, podpytaj ich co i jak..i odszukaj tego całego Kaulitza, zrób z nim wywiad, daj mu się poznać. zobaczysz będzie wszystko ok. A ja Ci pomogę jak tylko będę mógł. A nóż, nożyce Ci się uda.
- No dobrze..przypuśćmy, ze jakimś cudem uda mi się przeprowadzić z nim wywiad, albo napisać o nim jakiś artykuł. Co jeśli okaże się totalnym dupkiem? - Z nerwów zaczęłam jeść czekoladę. Swoją drogą, przez ten stres znów przytyłam 5 kilogramów.Wrr...
- A czy to ważne? Ważne jest to, że spełnisz swoje życiowe marzenie zawodowe - Uśmiechnął się lekko i pogłaskał mnie po policzku. Zawsze umie wesprzeć na duchu. - Niech Cię wiara nie opuszcza.
- Dziękuję..

Bill, czy moja miłość jakimś cudem doprowadzi mnie do Twojego serca?

sobota, 4 maja 2013

Part I - Dazyc do spelnienia marzen - twoj cel na dzis.!

Masz czasem wrażenie, że unosisz się wysoko duszą, a ciało uparcie pozostaje w miejscu? Dusza wędruje tam, gdzie ludzkie oczy dotrzeć nie mogą, starasz się ze wszystkich sił rzucić się w pogoń za nią, ale wtedy ktoś lub coś daje ci porządnego kopa byś się obudził. Bo nierealne jest gonić za spełnieniem każdego marzenia, jesteś tylko zwykłym człowiekiem - często słyszysz te słowa? Dlaczego ktoś ma decydować o tym, jak idziesz przez życie? Dlaczego wciąż ulegamy prawdom ludzi, którzy nic w życiu nie osiągnęli? Bo to właśnie Ci ludzie twierdzą, że nie warto dążyć za marzeniami. i to oni twierdzą, że na świecie nie ma miłości, przyjaźni, szczęścia. Ale ty w To nie możesz wierzyć. Boisz się? Nie ma czego. Przecież w pogoni za celem wcale nie musisz być sam. Możesz za to stać się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi. Wystarczy chcieć, stanąć twarzą w twarz z przeznaczeniem, walczyć o swoje. Bo to ty decydujesz jak wyglądać będzie życie przez które chcesz przejść i z kim. Każdy jest kowalem swojego losu, nikt za Ciebie tego nie może zrobić..

Może dlatego właśnie postanowiłam iść za głosem serca? Miałam dość tego, że rodzina i znajomi sterowali moim życiem. Wiecznie powtarzali, bym była sobą i dążyła do tego, czego pragnę, ale gdy doszło co do czego, znajomi zaczęli się mnie wstydzić, bo postanowiłam odnaleźć własną siebie, swój styl.. a rodzina? Chcesz pieniędzy? Zarób. Chcę zarobić,nie bo nie na miejscu.Idź na studia. Chcę na studia do Wrocławia, bo tylko tam jest ten kierunek...Nie. Znajdź sobie coś na miejscu, bo nie ma pieniędzy.
A czy kiedykolwiek były te zasrane pieniądze? Moi rodzice myślą, że tylko pieniędzmi żyje człowiek, a gdzie spełnianie siebie i swoich marzeń?


Miałam dość. Przecież nie mogłam siedzieć na dupie w domu, robić to, co nie sprawia mi przyjemności i patrzeć jak życie mi ucieka przez palce. Postawiłam rodzinę przed faktem dokonanym. Wyjeżdżam za granicę, by zarobić trochę pieniędzy i spełniać swoje największe marzenia. Bo do celu..choćby i po trupach...; )
****

Godzina 9.00. Z niecierpliwością co 10 sekund patrzyłam na zegarek. Za chwile miała być moja kolej. Ostatnie egzaminy,..najgorszy z Historii Muzyki. Wiedziałam, że muszę go zdać, inaczej w tym roku nie pojadę już na sponsorowane praktyki zawodowe do Niemczech. Jestem na drugim roku Dziennikarstwa Muzycznego we Wrocławiu. Wiedziałam, że jeśli nie zdam, zawiodę..nie tylko siebie. Ten rok był nadzwyczaj ciężki, i choć miałam bliskiego kochającego chłopaka obok siebie, ledwo przeszłam przez to bez pomocy psychologa. Psycholog..czasem plułam sobie w twarz dlaczego nie poszłam na Psychologię. Ale nie żałuje, nie mogę, bo wszystko co jest związane z muzyką to moje życie. Bartek to wspaniały przyjaciel..powiedziałam przyjaciel..? Tak.. bo choć jesteśmy razem, to chyba nie czujemy tego samego do siebie..on dla mnie zawsze był lepszym przyjacielem niż chłopakiem. Ale jestem wobec niego szczera, bo wie, że w moim sercu już ktoś jest. Wszak, że jest to raczej wyobrażenie o tej osobie, ale Bartek pomaga mi z całych sił, bym poznała jego prawdziwe oblicze. Bo moim wyobrażeniem jest Muzyk, wspaniały, przystojny.. różniący się od pozostałych. Nie tylko wyglądem. Ja chyba nie potrafiłabym tak po prostu mieć gdzieś to, że połowa świata mnie nienawidzi za to kim jestem. STUK STUK STUK. Z myśli wyrwał mnie stukot obcasów koleżanki z roku, po chwili za nią wyszła pozostała część grupy. Wstałam, policzyłam do pięciu, głęboki oddech i w miarę opanowana weszłam do sali, zajęłam miejsce. modliłam się by wylosować coś z historii bliżej naszych czasów...czasy baroku kompletnie nie wchodziły mi do głowy. Wyłączyłam żelazko? Nakarmiłam psa? Zamknęłam drzwi od domu? Te i inne niepotrzebne myśli teraz plątały się po mojej głowie, a już za chwile, miało się okazać, czy spełnię swoje marzenia. Wiem jedno.. Zrobię wszystko by tak się stało..choćbym miała lać wodę.
****
- Zaliczyłam! Boże..jadę.. jadę! - rzuciłam się mocno Bartkowi na szyję. Poczułam jak się delikatnie ugiął pod moim ciężarem, ale zupełnie mu to nie przeszkadzało. Przez te 2 miesiące niewiedzy, myślałam, że wyjdę z siebie, a teraz, choć zaliczyłam Historię Muzyki na 3, wiem, że pojadę do Berlina i nic więcej się dla mnie nie liczyło. Bartek zaśmiał się cicho.
- Wiedziałem, że Ci się uda, jesteś przecież najlepsza.
- Ale z ciebie bajerant - uśmiechnęłam się i dałam mu delikatnego buziaka. Ustaliliśmy, że uczcimy to w cukierni, ponieważ stwierdził, że przez te egzaminy strasznie schudłam, a lubił tu i ówdzie pomacać. Z niechęcią przystanęłam na ten pomysł, bo wiele się naczekałam by tak wyglądać, ale dla niego wszystko, poza tym, należy mi się chwileczka zapomnienia. Usiedliśmy w cukierni. Lato powoli zaczęło się kończyć, zdążyliśmy tuż przed deszczem, który lunął nieoczekiwanie. Czekając na zamówioną kawę i przygryzając ptysia, patrzyłam na przechodniów uciekających przed strugami wody. Myślami byłam jednak już tam w Berlinie, w mieście, o którym marzyłam już od 7 lat.
- Kawa dla państwa - kelnerka podała nam dwa parujące kubki, lekko trzęsącymi się rękoma. Od razu można było zauważyć, że jest początkująca. Uśmiechnęłam się lekko do niej, na znak by się tak nie stresowała. Odwzajemniła uśmiech i odeszła od stolika.
- To jak, mam jechać tam z Tobą?
- A chcesz...? Wiesz, mnie prawie w ogóle nie będzie.
- Wiem, ale chcę Cię dalej wspierać, nawet jeśli nie mamy być już razem. Wynajmę jakąś stancję. W końcu jestem twoim przyjacielem, nie zostawię Cię z tym samej. - Wspaniały.. i jak go tu nie kochać...?
- Dzięki. Będzie wspaniale jak ze mną pojedziesz, zawsze raźniej.. poza tym kto tu mówił o zerwaniu? Nawet nie wiem, czy go kiedyś zobaczę.
- Ale ja wiem, mało tego. Zrobisz z nim taki wywiad, że wszystkim szczeny opadną ; ) I będzie tylko pod artykułem napisane: "Wywiadu z Billem Kaulitzem udzieliła Katarzyna Szeluga. - uśmiechnęłam się lekko, nawet sama w to trochę uwierzyłam..

Nazywam się Katarzyna Szeluga, mam 20 lat i właśnie spełniam swoje marzenia.

Polecam przeczytać;)